Skocz do zawartości

Śmierć kliniczna


Ismena

Polecane posty

Boimy się końca życia, tego, że po Drugiej Stronie niczego nie ma, że razem z ciałem umiera nasza świadomość - na zawsze. Jednak ci, którzy przez krótką chwilę byli martwi, mówią, że dopiero Tam zaczyna się prawdziwe istnienie - raj dla duszy.

 

44445605.jpg

 

Kinga Śniegocka miała 18 lat, gdy umarła na dwie minuty. Była po ciężkiej operacji, po zatruciu organizmu rozlanym wyrostkiem. Osłabiona, wyczerpana utrzymująca się kilka dni wysoką gorączką, którą lekarzom udało się wreszcie zbić silnym antybiotykiem, leżała na sali w warszawskim szpitalu wojskowym i patrzyła na kręcących się wokół łóżek krewnych pacjentów.

 

Nie powinna była wstawać, ale postanowiła, że skoro już nie ma prawie gorączki, sama pójdzie do toalety. Wstała, opanowała zawroty głowy i przeszła trzy metry do drzwi. Tam zemdlała.

- Przez chwilę nie czułam nic, nie było mnie - wspomina. - A potem nagle ujrzałam, jak lekarze i pielęgniarka reanimują mnie. Krzyczą, że nie oddycham, podają lekarstwa - zapamiętałam nawet ich nazwy. Patrzyłam na to jak na film, przyjrzałam się lekarzowi, jego butom... w pewnej chwili dotarło do mnie, co się dzieje - skoro ja, czyli moje ciało, jest tam, to co jest tutaj, w miejscu, z którego to wszystko oglądam? Ale skoro myślę, to jestem tutaj, a ciało, które leży na stole, jest nieważne. Nagle zdałam sobie sprawę, że wreszcie nic mnie nie boli, przeniknęło mnie na wskroś uczucie niezwykłej lekkości, a także przepływającej przeze mnie bezwarunkowej miłości i sympatii. Jakbym była nie gościem w tej przestrzeni, ale po latach nieobecności wróciła do domu, gdzie czekają na mnie z utęsknieniem.

 

Wtedy pomyślałam: mnie tu jest dobrze i ja chcę tu zostać

To niezwykłe uczucie przenikającej miłości, akceptacji i oszałamiającej lekkości silnie zapadło w pamięć dziewczyny. Potem przez lata próbowała przeżyć podobny stan. Opracowała nawet technikę aktywnej medytacji, w czasie której wprowadza swój mózg w głęboki stan alfa, podobny temu, który stosują buddyści w zen. Ale tylko raz udało się jej otrzeć o to wrażenie. Cień cienia.

- Tak, tęsknię za tym uczuciem. Ale nie zamierzam na siłę go doświadczyć - zastrzega Kinga Śniegocka, gdy pytam ją, czy nie ma czasami ochoty przyspieszyć swego odejścia na Tamten Świat. - Tyle tylko, że już nie boję się śmierci i kiedy przyjdzie mój czas, odejdę spokojnie.

Trudno ustalić, w którym momencie 10-minutowego okresu, gdy Kinga nie oddychała, zatrzymało się serce. Ale ma wrażenie, że stało się to właśnie wtedy, kiedy pomyślała, że chce Tam zostać. W tej chwili obraz sali reanimacyjnej zaczął się rozmywać, zaciemniać i oddalać.

Straciła całe zainteresowanie tym, co robią lekarze z pustą, niepotrzebną skorupą - jej ciałem.

Zdała sobie sprawę, że trochę inaczej widzi, czuje i myśli, jakby wszystkie te trzy rzeczy były zespolone ze sobą w jedno "widzenio-czucio-myślenie".

Rozejrzała się dookoła - otaczała ją ciemność. Od dziecka bała się ciemności, ale ta tutaj była inna - ta ją kochała - dotykalnie miękka, na poły materialna. W oddali zobaczyła światło, które także wydawało się czymś pośrednim między światłem a materią - było miłością, zrozumieniem, przyjaźnią. Obdarzało ją całkowitym zaufaniem.

- Jeszcze ciągle myślałam jak człowiek. Nie widziałam swego ciała i zastanowiłam się, co się stanie, jeśli zechcę na przykład usiąść. "To usiądziesz" - usłyszałam w myślach odpowiedź Światła. - "Wolno ci wszystko i wszystko potrafisz". I nagle zdałam sobie sprawę, że mam ciało - dziwne, eteryczne, niewidzialne, ale jeśli zapragnę coś wziąć w ręce, to wezmę.

 

Poczuła, że ktoś przy niej jest - ktoś, kto wyszedł jej na spotkanie, przewodnik

Z początku był dla niej istotą bezosobową, ale gdy odezwał się w jej myślach, nagle skojarzyła go z prababcią, jedynym człowiekiem, który kochał ją bezkrytycznie.

Prababcia Kingi umarła, gdy dziewczynka miała 15 lat. Były ze sobą zawsze silnie związane. To właśnie z nią Kinga przeżyła swoje pierwsze doświadczenie mistyczne.

- Leczyłam się wtedy w sanatorium. Pamiętam, że pewnego dnia ogarnął mnie dziwny niepokój. Wiedziałam, że coś dzieje się z babcią. Szarpały mną emocje. Przez trzy dni i trzy noce nie spałam, tylko modliłam się, myślałam o niej intensywnie. Wreszcie w pewnej chwili zrozumiałam, że to już koniec - ona umarła i już nie potrzebuje opieki. Wtedy zasnęłam na wiele godzin. Lekarze i pielęgniarki byli zaniepokojeni - miałam 35,5oC temperatury i ciągle spałam. Musiałam odespać te trzy dni i ogromny psychiczny wysiłek. Gdy wróciłam do domu, okazało się, że miałam rację - babcia nie żyła. A teraz była tu, po Drugiej Stronie, i otaczała swą prawnuczkę kokonem miłości. Powiedziała: "Jeszcze nie nadszedł czas".

 

Kinga jednak wiedziała, że wybór należy tylko do niej - może zostać, może wrócić

- Pomyślałam, że skoro ta kochająca istota, która darzy mnie zaufaniem, mówi, że to nie ten czas, to powinnam i ja jej zaufać. Zdecydowałam się wrócić.

I znów straciła poczucie istnienia. Nie było jej - i nagle ponownie znajdowała się w swoim ciele, na sali reanimacyjnej. Nie czuła bólu, ale miała wrażenie istnienia rąk, nóg.

- Usłyszałam zrozpaczony, wzburzony głos pielęgniarki: "Oddychaj, do cholery". Pomyślałam: ale po co? Czułam się tak, jakbym jeszcze miała czas na podjęcie ostatecznej decyzji. I wtedy pielęgniarka odezwała się takim smutnym, zrezygnowanym głosem: "ja cię błagam, oddychaj". No, to skoro tak wszystkim na tym zależy, to ja już zacznę oddychać, postanowiłam.

Gdy poczuła się lepiej, chciała się dowiedzieć, co właściwie takiego przeżyła: halucynacje, jak mówił lekarz (dopóty tak twierdził, dopóki nie przycisnęła go, rzucając nazwami podawanych jej na sali reanimacyjnej leków, wspominając kolor butów, jakie miał na sobie, oraz inne szczegóły, których nie mogła znać, leżąc nieprzytomna na stole - wtedy niechętnie przyznał, że medycyna jeszcze nie zna wszystkich tajemnic), a może rzeczywiście stała u wejścia do Zaświatów. Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie zaprowadziło ją do ezoteryki i do tarota, z którym niespodziewanie znalazła wspólny język. Wtedy poczuła, że doświadczenie przejścia na Tamten świat obudziło w niej - tak jak i u wielu innych osób po Powrocie - pewne zdolności. Życie już nigdy nie było takie jak przedtem.

 

Widzę zbliżające się katastrofy

- W 1989 r. przeżyłam śmierć kliniczną. Przez dwie doby wędrowałam poza ciałem po świecie żywych i umarłych. Poznałam światy, które znane są nam z nauk religii - wspomina Alicja Ziętek. - To doświadczenie wywarło na mnie wielki wpływ. Zaczęłam inaczej żyć, inaczej pojmować rzeczywistość. Przestałam się bać śmierci. Powróciłam do malarstwa i namalowałam kilka scen z doświadczenia śmierci.

Zaczęła często mieć sny z duchami. Przybywały i informowały ją o katastrofach, jakie miały wkrótce nastąpić. Opisy snów wysyła do "Nieznanego świata", by potem dziennikarze porównywali je z aktualnymi wydarzeniami - wszystko się sprawdzało. Czasami też dowiadywała się o przyszłych wydarzeniach, które dotyczyły jej bezpośrednio. W jej życiu nagle pojawiły się zjawiska paranormalne, które zaczęły dawać się we znaki całej rodzinie.

- Najbardziej niepokoił mnie fakt, że choć potrafię przewidywać katastrofy, to nie potrafię im zapobiegać. A o tym, że można zapobiegać, wiem z kilku udanych doświadczeń na małą skalę. Uświadomiłam sobie, że to myśl tworzy rzeczywistość. Jest jak modlitwa działająca na odległość.

Potem w dość nietypowy sposób odkryłam u siebie zdolność jasnowidzenia. Wykorzystuję ją, pomagając ludziom odnajdować zaginionych bliskich. Diagnozuję stan zdrowia ludzi i zwierząt, a także potrafię powiedzieć, w jaki sposób najszybciej zwalczyć chorobę - tak jak czynił to niegdyś "śpiący prorok" Edgar Cayce. Moją pasją stało się leczenie duszy ludzkiej. Sprawianie, aby los stał się życzliwszy, a ludzie wrażliwsi na świat, który nas otacza.

 

Alicja Ziętek, malarka, jedna z najbardziej znanych osób, które przeżyły śmierć kliniczną, od lat bada ten fenomen. Twierdzi, że takie chwilowe przejście na Drugi Brzeg przytrafia się ludziom wybranym. Zazwyczaj w ich życiu wcześniej pojawiały się jakieś sygnały, że są przygotowywani na to ekstremalne doświadczenie. Kinga Śniegocka jako nastolatka widziała aury wokół ludzi. Zdolność tę straciła po śmierci klinicznej. Alicja Ziętek dwukrotnie była w śmiertelnym zagrożeniu - i za każdym razem, cudem unikając śmierci, miała wizję innej ścieżki wydarzeń: a to wyławiano ją martwą z wody (w rzeczywistości udało się uniknąć zatopienia statku), a to ambulans odwoził jej zmasakrowane ciało (samochód w ostatniej chwili skręcił). Gdy wreszcie trafiła na Tamten Świat, potraktowała to jako konsekwentny ciąg dalszy. To niezwykłe doświadczenie na zawsze zmienia ludzi - zaczynają inaczej patrzeć na świat, na życie, na to, co sami mają tu do zrobienia. Jedni, jak Kinga Śniegocka, potrafią zajrzeć w głąb ludzkiej duszy i podpowiedzieć, jak człowiek powinien zmienić siebie, by zmienić swoje życie. Inni, jak Alicja Ziętek, otrzymują dar jasnowidzenia.

 

źródło: gwiazdy.com.pl

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Czytałam książkę Życie po życiu ..tam są też wspaniałe opowiadania ludzi którzy przeżyli śmierć kliniczną i czasem nie do wiary co się dzieje z nami ...

teraz polecam również książkę- Dowody -opowiada lekarz neurochirurg swoją śmierć kliniczną , kiedyś był sceptykiem dopóki nie przezył tego co opisuje ,a opisuje takie wspaniałe rzeczy ,że .... sami musicie przeczytać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam ostatnio wydaną książkę "Dowody" czyta się jednym tchem.

Także polecam Książkę "J.Van Helsinga -Rozmowy ze śmiercią- ta książka zostaje w pamięci, przekazuje to co czeka nas w innym życiu, przekazuje jak ważne jest życie i miłość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Mój wujek miał śmierć kliniczna, opowiadał że wisiał nad i widział siebie. Pochwili znalazł się w czarnym tunelu które prowadziło do światła, i po chwili się obudził jak nigdy nic.

Wróże kartami Tarota, Iching

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swiadome wyjście z ciała (OOBE) jest ciezkie.

 

Sposobów jest tysiąc, ale nie ma jednego najlepszego. To sprawa indywidualna.

Najlepiej po prostu zaloze nowy temat, aby nie tworzyc off topu, ale to raczej później. :) Chyba wieczorem znajdę czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

wszystko to jest bardzo ciekawe. Mnie osobiście nie udało się tego doświadczyć. Ale też dużo o tym myślę i czytam, teraz jestem po lekturze Mapy nieba E. Alexandra i przyznam, że jestem bogatsza o nowe doświadczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

ciekawy temat :D nie wiem jak to napisać ale kiedyś... przeżyłem coś takiego: ze leżałem na plecach nieprzytomny i widziałem słyszałem ratowników medycznych ... nie wiem jakim cudem, podobno miałem wtedy zamknięte oczy i było zatrzymanie akcji serca, a ja to jednak wszystko widziałem i słyszałem kto na de mną "skacze" ... <bezradny> czułem wtedy jak bym po woli wychodził z ciała i było takie fajnie uczucie ciepła, odprężenia, beztroski ze nie chciałem wracać do "ciała" :D a potem taki dziwny ból , zawroty głowy i odzyskanie świadomości - witamy na ziemi. <bezradny>

„I stałem się śmiercią, niszczycielem światów”

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbuj dalej :) Tak jak wspomniałam, nie bez przyczyny zostałeś, to nie był Twój czas. Nawet jeżeli teraz nie widzisz dla siebie żadnej dobrej opcji, to wcale nie oznacza, że tak będzie zawsze. Głowa do góry :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Zgadzam się z Ismeną. To nie był Twój czas, masz jeszcze wiele do zrobienia w tym życiu. Musisz tylko odnaleźć ten właściwy cel. Czasami zajmuje to sporo czasu. :)

 

Sama też otarłam się o śmierć. Było to 25 lat temu, po pozornie rutynowym zabiegu usunięcia wyrostka robaczkowego. Byłam już po operacji i wieźli mnie na salę. Niespodziewanie znalazłam się w powietrzu i... (przynajmniej w moim odczuciu) omal nie zderzyłam się z numerem sali, który znajdował się na ścianie. ;) W pierwszej chwili byłam zupełnie zdezorientowana, ale nie zapomnę tego uczucia lekkości, szczęścia, poczucia bezpieczeństwa i takiej swoistej błogości. Nie da się tego zapomnieć. też widziałam lekarzy i pielęgniarki, delikatnie mówiąc nieco spanikowali- w przeciwieństwie do mnie. :P

No, ale szybciutko stamtąd wróciłam. Też mówię zawsze, że to nie był jeszcze mój czas. Myślę, że po prostu umożliwiono mi zajrzenie poza kurtynę tego ziemskiego świata.

Im więcej wiemy, tym silniejsza jest nasza intuicja. ( Christina Stead)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy tu zaplanowane pewne misje życiowe, wielu ludziom pomożemy, oni się odwdzięczą pomagając nam, przez całe życie nauka trwa. Nic się nie marnuje, wszytsko jest potrzebne. Takie wydarzenia, jak u Ciebie m!(h4ł czy Brigan tylko to potwierdzają. Doświadczyliście czegoś niezwykłego, co mogło pchnąć Was do mobilizacji, przyjęcia innego punktu widzenia. Zazwyczaj ludzie, którzy ocierają się o śmierć zmieniają swoje życie całkowicie, dociera do nich jak wiele i jak szybko można stracić. U Was to było potrzebne, wskazuje że to nie ten moment, ale pozwala także dać sobie na odpowiedź zadawaną przez ludzkość "czy istnieje życie po życiu?"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy tu zaplanowane pewne misje życiowe, wielu ludziom pomożemy, oni się odwdzięczą pomagając nam, przez całe życie nauka trwa. Nic się nie marnuje, wszytsko jest potrzebne. Takie wydarzenia, jak u Ciebie m!(h4ł czy Brigan tylko to potwierdzają. Doświadczyliście czegoś niezwykłego, co mogło pchnąć Was do mobilizacji, przyjęcia innego punktu widzenia. Zazwyczaj ludzie, którzy ocierają się o śmierć zmieniają swoje życie całkowicie, dociera do nich jak wiele i jak szybko można stracić. U Was to było potrzebne, wskazuje że to nie ten moment, ale pozwala także dać sobie na odpowiedź zadawaną przez ludzkość "czy istnieje życie po życiu?"

 

Spotkałam się z teorią pięciu możliwych powrotów do świata duchowego i ostatecznie to nasza dusza decyduje, który z nich wybierze i na którym etapie realizowania planu życia. Dla niej najważniejsze jest wykonanie planu na to wcielenie.

W moim wypadku- i tu potwierdzam to, co napisała Marika- dotkniecie tamtej strony spowodowało, że zwróciłam większą uwagę na to, co nieuchwytne i co do owego czasu nieco ignorowałam. Właśnie mniej więcej od tego czasu poważnie zajęłam się ezoteryką i kwestią życia po życiu.

 

 

Margita- bardzo ciekawy wywiad. :)

Im więcej wiemy, tym silniejsza jest nasza intuicja. ( Christina Stead)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogłabyś przedstawić te piec możliwości?

Tak, plan na to wcielenie jest najważniejszy, dusza głownie na tym się decyduje. Tak mi się teraz jeszcze nasuneło, że śmierć kliniczna, możliwość zaglądnięcia za kurtynę to swego rodzaju "pobudka". Jest to powodowane aby człowiek się obudził, nie postępował dalej tak samo albo w końcu zaczął żyć, a nie biernie wegetując. Takie wejrzenie jest czymś w rodzaju, "uważaj, masz plan, wykonaj go. Jeszcze nie jest Twój czas, bo musisz zrobić, to co zaplanowałeś". Niczym terapia szokowa, która w większości przypadków działa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogłabyś przedstawić te piec możliwości?

(...) Takie wejrzenie jest czymś w rodzaju, "uważaj, masz plan, wykonaj go. Jeszcze nie jest Twój czas, bo musisz zrobić, to co zaplanowałeś". Niczym terapia szokowa, która w większości przypadków działa.

 

Mariko, ta teoria znajduje się między innymi w książce „Bliscy nie odchodzą”. Są one wpisane niejako w plan naszej duszy. Dusza, przychodząc na świat ma wybór tych „pięciu zjazdów”, czyli momentów, w których może opuścić ziemię- o ile w owej chwili podejmie właśnie taką decyzję.

Takim ewentualnym zjazdem może być np. wypadek- możemy w nim zginąć, ale jeśli nasza dusza uzna, że „ma jeszcze coś do zrobienia” wyjdziemy z niego cało, co najwyżej trochę poszkodowani. Takim możliwym zjazdem bywa np. nagłe zatrzymanie serca- jeżeli wówczas nasza dusza usłyszy czyjś głos proszący o powrót i uzna, iż rzeczywiście wciąż jest potrzebna albo uświadomi sobie, iż nie wypełniła jeszcze czegoś ze swego planu życia (mapy życia stworzonej przed narodzinami), również ma prawo zawrócić. To jakby świadomość tego, że jeszcze nie skończyło się swojej misji. Według tej teorii takich „wolnych wyborów” jest właśnie pięć.

 

Co się tyczy tej terapii szokowej, to masz rację. Ja dzięki temu przypomniałam sobie rzeczy, do których mnie ciągnęło w dzieciństwie. Na powrót wróciłam wówczas do tych tematów, o których piszemy na forum. ;)

Im więcej wiemy, tym silniejsza jest nasza intuicja. ( Christina Stead)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

A tak, dziękuję Brigan :) Mam tę książkę i czytałam ją, ale widać, coś mi umknęło ;) Teraz już wiem o co dokładnie chodzi.

 

W życiu są różne wydarzenia, te radosne jak i te smutne. Nie wszystkie z tych smutnych muszą być zakończeniem ziemskiej wędrówki. Choćby choroba - można się poddać, ale można także podjąć walkę. Jest wybór. Zdarzają się ozdrowienia, nazwane mianem cudownych, a to wszystko za sprawą ogromnej chęci życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 1 month later...

Ja to jednak mam szczęście. Ostatnimi czasy miałam operację- niby znieczulenie było miejscowe (od pasa w dół), a jednak i tak powtórnie zrobiłam lekarzom niespodziankę, bo znalazłam się na granicy życia i śmierci. To była chwila, gdy im "uciekłam".

Oglądanie monitorów, które nagle zmieniają wykres na coraz bardziej płaski aż do linii- bezcenne. ;)

 

Najwyraźniej jednak zbyt wiele mam jeszcze do zrobienia tu, na ziemi. :)

 

pula00- Moim zdaniem książka warta przeczytania i refleksji. Do niektórych wątków wracam po kilka razy, bo są naprawdę fascynujące.

Im więcej wiemy, tym silniejsza jest nasza intuicja. ( Christina Stead)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to jednak mam szczęście. Ostatnimi czasy miałam operację- niby znieczulenie było miejscowe (od pasa w dół), a jednak i tak powtórnie zrobiłam lekarzom niespodziankę, bo znalazłam się na granicy życia i śmierci. To była chwila, gdy im "uciekłam".

Oglądanie monitorów, które nagle zmieniają wykres na coraz bardziej płaski aż do linii- bezcenne. ;)

 

Najwyraźniej jednak zbyt wiele mam jeszcze do zrobienia tu, na ziemi. :)

 

pula00- Moim zdaniem książka warta przeczytania i refleksji. Do niektórych wątków wracam po kilka razy, bo są naprawdę fascynujące.

Brigan! całe szczęście, że jesteś z nami i wróciłaś tutaj <pocieszacz> , a nie miało to innych konsekwencji ...

Na pewno, jeszcze nie ukończyłaś swojej misji :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Możesz zacząć pisać teraz i zarejestrować się później. Jeśli posiadasz konto, zaloguj się.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...