Prolog
Odeszła... Nie wiem czy wróci, ale ja czekać będę do ostatniej minuty mego życia. Sama zamknęła drzwi do mojego serca, nie zdając sobie sprawy jak bardzo jest nią wypełnione. Przepraszam Cię za wszystko, Najdroższa. Nigdy się nie dowiesz jak bardzo naprawdę Cię kochałem. Umierałem przez wiele dni, cierpiąc niewyobrażalne katusze. Dusiłem się, rozpaczliwie próbując łapać powietrze do płuc. Czułem zawód samym sobą. Ogromny żal do własnej osoby, która to była jedynym winnym tych katuszy.
Aż w końcu wczoraj umarłem...
I poczułem ulgę. Błogość i spokój.
Chłodne powietrze wpływało przez nozdrza, budząc mnie do życia. Próbowałem otworzyć oczy, ale powieki były jak z ołowiu.. Po kilku próbach w końcu jakby od niechcenia drgnęły. Zobaczyłem sufit. Znajome pomieszczenie, znajome łózko. Powoli przekręciłem głowę na boki. Po prawej znajoma mi lampa, oświetlająca pokój blado białym światłem, po lewej znajomy obraz, z którego nieprzerwanie czule uśmiechała się do mnie pewna aktorka. I wtedy je dostrzegłem.... Majestatycznie rozpięte nad łóżkiem. Tuż nad moją głową. Cień zdawał się lekko poruszać, niczym muskany niedostrzegalnym podmuchem powietrza. Straciłem przytomność....
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze