W tybetańskiej tradycji Bon, z której sam czerpię wiedzę o medytacji, mówi się o kilku zasadach. Ta wiedza przez wieki była weryfikowana i rozwijana przez lamów w klasztorach, można ją nazwać naukową.
Pozycja pięciopunktowa - mówi się nieraz o większej ilości punktów, ale kluczowe to pięć:
Nogi skrzyżowane - przymyka to kanały w czakrze krocza, dzięki czemu mamy więcej energii do praktyki, do przekształcania i wzmacniania doświadczenia (osobiście odradzam siad turecki, półlotos, ćwierćlotos nawet, albo choćby birmańską pozycję - stopa przy kroczu, też przyblokowuje siad turecki źle działa na kręgosłup, kolano prawe, jest stresogenny przy plecach nieopartych o nic)
kKatka piersiowa otwarta - otwartość w czakrze serca, wspomaga zachowanie świadomości, dopływ tlenu i więcej energii, prany także
Plecy proste - w klasycznych ćwiczeniach nie opieramy się, plecy proste, ale luźno, bez sztywności, by kanał centralny wzdłuż ciała był otwarty
Mudra - mudry są różne, można coś wybrać
Broda opuszczona - ja radzę początkującym kłaść na początek np. woreczek z groszkiem na głowę, tam gdzie znajduje się ciemię duże, na tym dołku; opuszczona broda pojawia się sama; ma to znaczenie dla odcięcia nadmiaru energii w głowie, co powstrzymuje myśli
Poza pięcioma punktami pozycji medytacyjnej mówi się jeszcze o Trzech Schronieniach. Praktykujący łączy się kolejno ze spokojem ciała, ciszą mowy i przestrzenią umysłu.
W to wszystko wprowadza nauczyciel i osobiście nie radzę samemu próbować, szkoda czasu, sił i po co ryzykować.
Kursy z Bon można znaleźć w internecie, wystarczy wpisać jungdrung bon, kursy. Jak już medytować, to bezpiecznie.