Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 2019.06.14 w Posty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Przede wszystkim ten Mag w moim odczuciu jest zlowrogo nastawiony. Mam poczucie, że przed nim stoi widownia. Kojarzy mi się bardziej z iluzjonistą. Człowiek, który narzuca swoją wolę, manipuluje i zbiera wszelkie atrybuty, żeby pomimo wszystko dojść do wyznaczonego sobie celu. Czerwony ubiór kojarzy mi się z energią i ziwzwykla siłą. Nawet nasuwa mi się myśl, że na widowni są same kobiety, a on jest uwidzicielem (czerwone róże, czerwony ubiór, zawiadackie spojrzenie). Pora roku to lato - róże i drzewa już zakwitly.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
"Nie szukaj miłości Szukaj życia Życie przyniesie Ci miłość, której szukasz" ~Atticus2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
"Inspiracja istnieje, ale musi Cię zastać przy pracy" - "Pablo Picasso2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
zaczyna się sprawdzać- niezdrowa rywalizacja, spory w robocie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Od dziecka wmawia nam się że Smoki nie istniały(-ją) i że jest to wytwór wyobraźni, ale czy na pewno? Poniższe wideo może nieco rozjaśnić te kwestię:1 punkt
-
Wstawiam taki artykuł. Może kogoś zaciekawi: Smoki - legenda czy fakt? Każdy z nas zna opowieści o tych tajemniczych stworzeniach, pojawiających się w kulturze masowej od zarania dziejów. Smoki, bo o nich właśnie mowa, na trwałe zapisały się w świadomości każdego niemal człowieka na świecie. Wiemy jak wyglądały, wiemy jak groźne były i wiemy, że nie istniały... Czy aby na pewno to tylko mit? Z gawędami, bajkami czy legendami o smokach spotkać się można w pismach wielu narodów Europy i Azji już od najdawniejszych czasów - opowiadali o nich Sumerowie, Asyryjczycy, Persowie i Hindusi. Występują w mitach o stworzeniu świata, pojawiają się w dziejach dawnych Słowian i Germanów. W europejskiej symbolice smok ucieleśniał zło, nieszczęście, grozę i cierpienie. Zgoła inaczej natomiast przedstawiano je we wschodniej Azji - smok do dziś uchodzi za symbol szczęścia, sprawiedliwości i urodzaju. Pochodzenie smoków jako mitycznych stworzeń okrywa nadal tajemnica. Zadziwia podobieństwo między opisami i wizerunkami smoków a odnalezionymi szczątkami prehistorycznych gadów. Jednak nie istnieje między nimi żaden związek - pierwszych ludzi od ostatnich dinozaurów oddzielają przecież miliony lat. Pochodzenia ich zatem trzeba szukać gdzie indziej - ale czy na pewno tylko i wyłącznie w ludzkiej wyobraźni i fantazji...? SMOKU, SKĄD ŻEŚ TY? Ich obecność w podaniach, mitach i ikonografii niemal wszystkich narodów Europy i Azji przez wiele stuleci zmusza nas do zadania sobie jednego pytania: skąd wzięły się smoki? Bo przecież nie sposób uwierzyć w to, że starożytni czy średniowieczni ludzie, znajdując w jaskiniach kości i czaszki niedźwiedzi jaskiniowych, w swych prymitywnych umysłach ubrali owe kości w ciało i uzyskali niemal identyczny wizerunek w Niemczech, w Siedmiogrodzie czy w Chinach. Kontakty między kontynentami w tamtych czasach, co prawda istniały ale na niewielką skalę. Jednak obecność w legendach wielkich podróżników jest odnotowana w dużo mniejszym stopniu niż obecność smoków... Wizerunek smoka w średniowiecznym bestariuszu z Aberdeen. Starożytne i średniowieczne bestiariusze, czyli ilustrowane księgi zawierające opisy znanych ówcześnie zwierząt, są niezwykle bogate w przykłady najróżniejszych „fantastycznych” stworzeń, często bardzo szczegółowo omówionych, a staranność i powaga z jakimi były przedstawiane budzą dzisiaj wielkie zdziwienie. Księgi te nie są traktowane poważnie przez współczesną naukę, jednak istnienie wielu opisanych w nich stworzeń znalazło odzwierciedlenie między innymi w znaleziskach archeologicznych. Z cała pewnością można bezdyskusyjnie udowodnić ich istnienie, chociażby na podstawie skamieniałości. Są wśród nich także takie stworzenia jak olbrzymie gady, potwory morskie, gigantyczne węże, latające jaszczury, jednorożce i oczywiście smoki. Pierwsze wzmianki na temat tajemniczych stworzeń opisywanych jako "latające węże" pochodzą już z Mezopotamii oraz Starożytnego Egiptu, od ok. 3 tysiąclecia p.n.e., gdzie były czczone jako boskie zwierzęta oraz symbole mądrości. Badania archeologiczne dowodzą, że skrzydlaty wąż nie dość, że był częstym motywem artystycznym w Starożytnym Egipcie, to dodatkowo traktowany był jako zwierzę powszechnie znane, występujące w tamtym regionie. Na terenie Egiptu oraz Izraela odnaleziono kilka pieczęci przedstawiających sceny polowania skrzydlatych węży na bydło. Wizerunek skrzydlatego smoka był wtedy trochę inny niż to sobie dzisiaj wyobrażamy. Opisy z tamtego okresu mówią o zwierzęciu z wyraźnie wężową sylwetką, posiadającą błoniaste skrzydła oraz jedną parą szponiastych odnóży. Inne cechy pojawiające się równie często to rogi lub uszy umiejscowione w tylnej części głowy oraz spłaszczony płat w kształcie rombu, znajdujący się na końcu ogona. Egipska pieczęć z wizerunkiem ibisa broniącego człowieka (po prawej) przed kobrą (po lewej) i skrzydlatym wężem u góry - Egipt XII-XIii w. p.n.e. Popularna sylwetka smoka z dodatkowymi przednimi kończynami pojawiła się, jak podaje Sir Grafton Elliot Smith w "The Evolution of the Dragon" z 1919 r., dopiero w okolicach XVI wieku. Natomiast w starożytnych pismach egipskich, opisujących dowodzoną przez Mojżesza wyprawę Egipcjan przeciwko Nubijczykom, możemy znaleźć cytat żydowskiego historyka Józefa Flawiusza: "Tymczasem Mojżesz, zanim wrogowie dowiedzieli się o jego wyprawie, powiódł wojsko do walki, wybrawszy drogę nie przez rzekę, ale przez ląd. Podczas tej przeprawy wspaniale okazał swoją roztropność. Droga bowiem była niezmiernie trudna z powodu mnóstwa wężów, od których roją się owe miejsca; a są tam takie węże, jakich nigdzie więcej nie można spotkać, niezwykłe siłą, złośliwością i przedziwnym wyglądem; niektóre z nich mają nawet skrzydła, tak że mogą nacierać na ludzi wynurzając się z kryjówek w ziemi, albo niespodziewanie spadając na nich z przestworzy. Aby przeprowadzić wojsko bezpiecznie i bez szkody, Mojżesz wynalazł taki oto sposób, wielce przemyślny: kazał upleść z kory papirusowej kosze na kształt skrzyń i nieść je napełnione ibisami. Ten ptak jest wielkim nieprzyjacielem wężów. Na widok ibisa wąż rzuca się do ucieczki, a wtedy ibis chwyta go jak jeleń i połyka.” („Dawne dzieje Izraela”, tłumaczenie Zygmunta Kubiaka i Jana Radożyckiego, 1979 r.) W V wieku p.n.e. grecki historyk Herodot opisuje występujące w Arabii oraz Egipcie latające węże jako zwierzęta o niewielkich rozmiarach, otaczające często całymi stadami drzewa kadzidłowca. Arystoteles, Ammianus Marcellinus, Cyceron, Pomponiusz Mela, Solinus oraz Klaudiusz Aelianus również opisują te stworzenia, dodatkowo większość z nich wzmiankuje, że były jadowite. Słynny średniowieczny przyrodnik, Prosper Alpin, w roku 1580 opisując historię Egiptu w „Histoire Naturelle de l'Egypte” wymienił żyjący na tam gatunek "latających węży". W swoim dziele napisał, że gatunek ten posiada pewien rodzaj grzywy (mały kawałek skóry na głowie), długi ogon o grubości palca, zwieńczony płatem skóry na podobieństwo liścia, a całkowita długość jednego osobnika mierzy tyle ile gałązka palmy. O ŚWIĘTYM, CO SMOKA UBIŁ... Na początku XI wieku pojawia się legenda o św. Jerzym, rzymskim trybunie ludowym, żołnierzu oraz członku gwardii samego cesarza Dioklecjana w III w. Według podań Św. Jerzy miał rzekomo zabić smoka terroryzującego mieszkańców miasta Silene w Libii (współcześni historycy twierdzą, że chodzi tutaj o miasto Cyrena położone na północnym wybrzeżu Afryki), ratując tym samym życie córki lokalnego władcy. Na drodze smoka stanął, bestię z bożą pomocą ubił, a w nagrodę, jak to zawsze w legendach bywa, otrzymał rękę, jak również pozostałą resztę uratowanej niewiasty. Uciekając zaś przed zagrożeniem (nie wiadomo przed czym uciekał, może przed zemstą smoków a może przed rodziną panny młodej?) dotarł do Anglii i stał się z czasem patronem tego kraju. Prawdziwa historia Jerzego (Georgius) jest jednak zgoła inna... Otóż w 303 roku Dioklecjan wydał edykt zezwalający na prześladowania chrześcijan na terenie Imperium. Jerzy zmuszony został do uczestnictwa w prześladowaniach, pomimo tego, że sam był chrześcijaninem. Gdy publicznie odważył się skrytykować decyzję cesarza, rozwścieczony Dioklecjan nakazał torturować go i zabić. 23 kwietnia 303 roku, po wielu torturach Jerzy został ścięty pod murami miejskimi Nikomedii (dzisiejszy Izmir w Turcji). Jego ciało wróciło do Lyddi, gdzie zostało pochowane. Wkrótce potem chrześcijanie zaczęli modlić się do niego, jako do męczennika. Jak widać legenda mija się z prawdą całkowicie ale i tak Św. Jerzy znany jest dzisiaj głównie ze swojego pojedynku z gadem, stał się również symbolem walki z wszelkim grzechem i złem. Najstarsze ilustracje przedstawiające smoka z Silene zgadzają się niemal całkowicie zarówno ze starożytnymi, jak i średniowiecznymi opisami "skrzydlatych węży" występujących na tamtych terenach. LEKI ZE SMOCZEJ APTEKI Nie tylko dzielni rycerze mieli do czynienia ze smokami. Zwykli ludzie także stykali się z tymi bestiami i to w codziennym życiu. A popyt na wyroby z ziejących ogniem stworzeń był ogromny. W aptekach sprzedawano "sanguis draconis" - smoczą krew. Była to żywiczna, czerwono-brązowa substancja, bezzapachowa i bezsmakowa, zmielona na proszek. Pozyskiwano ją z łupin owoców wschodnioindyjskich palm Calamus Draco, lub z pociętych pni rośliny Dracaena Draco L., która rosła na Wyspach Kanaryjskich. Św. Hildegarda, przeorysza klasztoru benedyktynek w Disibodenbergu (1098-1179), zalecała chorym, którzy cierpieli na kamicę, pić smoczą krew. Krew należało przechowywać w jakimś wilgotnym miejscu, żeby trochę tą wilgocią nasiąkła. Potem wrzucało się do wody, która od krwi się zagrzewała. Pić ją trzeba było na czczo przez 9 dni i zaraz potem coś zjeść. Św. Hildegarda jednak ostrzegała przez używaniem czystej smoczej krwi, bo groziło to człowiekowi nagłą i bolesną śmiercią. Interesująca legenda wiąże się z założeniem benedyktyńskiego klasztoru w Wiltenie, na przedmieściu Insbrucku. Założyć miał go olbrzym Heymo, krótko po tym jak zabił okrutnego smoka, pilnującego miasta. W miejscu, gdzie smok został zabity, zaczęła wyciekać z ziemi czarna, ohydnie pachnąca "smocza krew", której ludzie z powodzeniem używali do leczenia rozmaitych chorób stawów i skóry. Dzisiaj wiadomo, że ta "smocza krew" to olej ziemny (tzw. ichtiol), który zawiera triasowe łupki bitumiczne. Wierzono też, że w mózgu smoka znajduje się "smoczy kamień", który jako niezastąpiony środek przeciwko wszelkim truciznom, był wysoko ceniony. Jeśli został wyjęty z głowy smoka za życia, ten kto go posiadał, nie musiał się obawiać otrucia. Wysokie ceny osiągał magiczny proszek z zębów smoka, rzekomo o działaniu odmładzającym. Lecznicze właściwości smoczych szczątków badał i opisał lekarz z Preszowa (dzisiejsza Słowacja), Johann Paterson Hain (1615-1675). Smocze kości z okolicznych jaskiń pozyskiwał od miejscowych obywateli, albo ich sam poszukiwał. Wyniki badań publikował w czasopiśmie „Miscellanea medico-physica Academiae Naturae Curiosorum sive Ephemeridum medico-physicarum Germanicarum curiosarum”, które wydawała niemieckie towarzystwo przyrodoznawcze. W jednym z numerów wspomniał o jaskini Aksamitka koło Haligowiec, którą uważano na przybytek smoków, ponieważ znajdowano w niej mnóstwo „smoczych” kości: "Kości znalazł w bardzo głębokiej i bardzo długiej jaskini niedaleko klasztoru kartuzów koło Dunajca... W górach Karpat jest jaskinia niemal zapełniona kośćmi, jak mówią letni pasterze owiec. Także mówią, że te bestie umierają jedna na drugiej, kiedy są mianowicie zmożone chorobą i szukają ulgi, stąpają po leżących kościach, a kiedy zawieje po jamach i rozpadlinach wiatr, zwierzę tak sobie odpocznie, że aż tam zdechnie i powiększy kupę innych padlin. Mówi się, że bestia w nocy wychodzi, a niekiedy się tam ukrywa... Powiadają, że jakiś Włoch przyszedł do tej jaskini, magicznymi sztuczkami wyprowadził z niej smoka, siadł na niego i odleciał." W roku 1672 Hain napisał: „Wieśniak, który odwiedza smocze dziury, doniósł był prześwietnemu panu hrabiemu Władysławowi Rakoczemu cały szkielet z kości młodego smoka. Te to zmielone kości sprzedawano przeciwko padaczce”. O „smoczych kościach" w jaskini koło Haligowiec pisał i polski geograf Stanisław Duńczewski ok. roku 1760, powołując się na Macieja Bela. Kości i zęby znajdowane w jaskiniach należały oczywiście do wymarłych zwierząt. Ich poszukiwacze uzyskiwali za swoje znaleziska dobre ceny, dlatego wiele kości, które mogły być obiektem badań paleontologicznych, bezpowrotnie przepadło. Ogromną rolę smoki odgrywały także w chińskiej medycynie ludowej. We wszystkich aptekach można było kupić "smocze" kości i zęby - na choroby serca, nerek i krążenia, jak również na upławy, gorączkę i suchoty. Najdroższy był proszek ze smoczych zębów, który był ulubionym środkiem odmładzającym. W rzeczywistości były to jednak kości i zęby dawno wymarłych zwierząt. Chińscy aptekarze kupowali kości od poszukiwaczy, którzy z tego mieli spore dochody, więc znaleziska ukrywali i uniemożliwiali do nich dostęp paleontologom. CZY DARWIN SIĘ POMYLIŁ? Jednym z powodów, dla którego istnienie wspomnianych wyżej istot nie może być traktowane poważnie, jest wymóg dostosowania wszelkich aspektów otaczającej nas flory i fauny do zasad „teorii ewolucji" Karola Darwina, która w dzisiejszych czasach jest błędnie rozumiana przez wielu ludzi. To właśnie między innymi z tego powodu niektórzy, mimo wielu dowodów w postaci archeologicznych odkryć, nie mogą uznać kilku gatunków zwierząt za możliwe do spotkania przez człowieka, ponieważ ich zdaniem żyły one i wymarły, miliony lat temu. Wymarły i koniec... Powołują się przy tym na teorię Darwina, która (według nich) jasno to potwierdza. Czy maja rację w tej kwestii? Sprawa nie jest jednoznaczna, ponieważ Darwin nie wykluczał niczego. Czy aby na pewno gatunek raz uznany za wymarły, nie mógł przetrwać gdzieś w ukryciu, w niedostępnych rejonach naszej planety? Teoretycznie mógł i pewnie gdzieś przetrwał. Wielu współczesnych badaczy błędnie próbuje sugerować się faktem, iż starożytne pisma ani razu nie wspominają słowa „dinozaur”. Brak wzmianki o dinozaurach jest, logicznie rzecz biorąc, całkowicie oczywiste. Przecież słowo „dinozaur” powstało dopiero w XIX wieku, więc jakim cudem miałoby się znajdować w pismach sprzed setek czy tysięcy lat? Wszelkie stworzenia uznawane dzisiaj za fantastyczne, znane jako smoki, potwory morskie czy latające węże są wielokrotnie wspominane nie tylko w Biblii, ale również w wielu innych księgach historycznych. Co ważne, są tam one traktowane jako zwierzęta powszechnie znane, choć wielokrotnie podkreślany jest fakt, że spotkać je można stosunkowo rzadko. A co jeśli wszystkie spotkania ludzi ze smokami faktycznie miały miejsce? Jeśli ludzie widząc te stworzenia, opisywali je tylko jednym znanym przez siebie słowem "smok"? Skoro jeszcze 150 lat temu ludzie zarówno z Afryki jak i z Ameryki donosili o bliskich kontaktach z groźną, latającą bestią, to równie dobrze mogli tego doświadczać w czasach zamierzchłych, od starożytności po średniowiecze. Jeśli jakimś trafem ptaki podobne do pterodaktyli, czyli słynne "ptaki gromu" lub "Kongamato", nie wyginęły i cudownym zrządzeniem losu dotrwały do naszych czasów, to niemal pewne jest, że latały po niebach również kilkaset lat temu. Budziły strach i trwogę miejscowej ludności, siały zniszczenie i zagrażały bezpieczeństwu zwykłych ludzi. Dzielni rycerze walczyli z nimi i często je zabijali. Wtedy nie znano takich słów jak "teoria ewolucji", "dinozaur", "pterodaktyl", więc najprościej było dać im własną nazwę. Stworzenia te były szybkie, zwinne i trudne do schwytania, więc dawni badacze nadali im nazwę "bystrookie" - z greckiego "drakon", czyli po naszemu "smok"... Cały artykuł na: http://wmrokuhistorii.blogspot.com/2013/04/smoki-legenda-czy-fakt.html?m=11 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Mogą być konflikty, kłótnie, ale z drugiej strony czasami i to jest potrzebne, można w ten sposób zdecydować z którymi osobami, chcemy rzeczywiście mieć kontakt, a którym należy podziękować. Karta może również oznaczać rywalizację, niezdrową atmosferę w pracy albo czas wzmożonej pracy, aby zyskać aprobatę szefa. To też aktywność fizyczna, więc może zaczniesz uprawiać jakiś sport1 punkt
-
Jeżeli wyglądały tak jak ta w Twoim avatarze, to wcale nie dziwne, że rybacy tracili dla nich głowę1 punkt
