dom 12 to przede wszystkim ukryci wrogowie. O podświadomości nic nie mówi (tzn. nie jest to dom podświadomości sensu stricto), natomiast wskazuje co lub kto jest tym "ukrytym wrogiem". Znak i planety wskazują na bliższe szczegóły. I jeśli któryś z tych czynników wskazuje, że własna podświadomość (a nb. co rozumiesz pod tym pojęciem, w jaki sposób ta podświadomość może stać się wrogiem?) płata Włh figle, i to paskudne - to właśnie może być tym czymś destrukcyjnym. Tyle, że nie nigdy nie wiadomo co siedzi u podłoża takich zachowań. Z biografii wiadomo, że rozwalenie domu rodzinnego wpłynęło na niego bardzo destrukcyjnie i to jest właśnie zawarte w czeluściach podświadomości. Ale o podświadomości mówi również Księżyc - a jest on w rodzinnym znaku - w Raku. I nie ma aspektów, na co zwracałam już uwagę. Jednocześnie to daje ogromną wrażliwość i podatność na zranienia. Jeśli nie ma ujścia - a nie ma - to daje osobowość bardzo podatną na wpływy, o słabej woli, człowiek nie umie się przeciwstawić słabościom, pokusom i wyzwaniom życiowym. Jowisz to jeszcze wzmaga - bo Jowisz zawsze daje dużo (tak dobrego jak i złego), a tutaj pomógł mu w kierunku artystycznym, ale nie życiowym. Ułatwił karierę, pomógł zarobić ale także wzmógł podatność na złe wpływy. Ryby mają słabą wolę i bardzo łatwo ulegają takim wpływom, a Merkury w tymże znaku nie ułatwia rozróżnienia między tym co dobre a co złe. Przeciwnie, wydaje się, że człowiek panuje nad wszystkim, ale to jest ułuda, samooszukiwanie się.
Destruktorem są tu Księżyc i Słońce - to ono włada XII domem i wskazuje, że on sam jest swoim wrogiem (to Ja człowieka) a w końcowym władztwie jest w mocy autonomicznie działającego Księżyca. Ja myślę, że to co u innych jest do "przerobienia", to u niego przerobić się nie dało, tu konkretnie czynnikiem uruchamiającym ból jest Księżyc. On nie mógł się pogodzić z rozpadem rodziny i odrzuceniem, to tak głęboko siedziało w tej podświadomości właśnie, a Księżyc sygnifikuje przecież także podświadomość, to zresztą jest klucz reakcji emocjonalnych i klucz korzeni podświadomościowych, w tym wzorca poczucia bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że jak poczuł się wyrzucony poza nawias, niepotrzebny, niekochany - tak nie mógł się tego pozbyć i zagłuszał to dostępnymi (najgorszymi) środkami. Poza tym i brak dalszych sukcesów estradowych też tu się przyczynił.
Słońce odpowiada za tożsamość, za siłę woli, za osobistą moc, to ono daje siłę do dźwignięcia się z upadku, nie ulegania ogólnie mówiąc "złemu", albo przeciwnie - jeśli jest słabe, to tej siły po prostu nie ma. Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem na ból życia były dla niego narkotyki i samobójstwo.
Pluton będący tuż przy osi od strony XII d. wskazuje, że autodestrukcja była bardzo silna w jego przypadku i to też wpłynęło na decyzję o takim zakończeniu "beznadziejnego" życia; opozycja Pluton - Merkury i pobyt słońca i Merkurego w VI domu wskazuje, że może wystąpić choroba i woli i rozumu. Uran, czynnik szalony postanowił "uzdrowić" sytuację, podsuwając chory pomysł wymiksowania się z życia pełnego tęsknoty i bólu.
Zresztą to życie było pełne iluzji, to był człowiek żyjący w świecie wyobraźni, uczuć i marzeń, a nie miało oparcia w rzeczywistości. To praktycznie jest tylko sama woda - wszystkie planety osobowe i społeczne są w tym żywiole (Uran i Pluton są w Pannie - ale jako pokoleniówki nie wnoszą istotnej, realnej wartości w ten żywioł). I ta woda jest cholernie silnie działająca, taki człowiek jest bardzo wrażliwy na zranienia, nie umie uporać się z własnym lub cudzym bólem. Dlatego ucieka od tego uczucia odczuwania wszystkiego osobiście w alkohol lub inne używki (nałogi), niekorzystny wpływ wody daje nadwrażliwość, uleganie wpływom otoczenia, namiętności, słabą wolę, załamywanie się po ciosami losu, bycie ofiarą, także własnych uczuć. I tu to jest ten czynnik najbardziej destruktywny, a Pluton intensyfikując to wszystko (swoim pobytem tuż nad najważniejszą osią) wespół z Uranem (a obie planety opozycyjne są do rozumu) 'podjęły decyzję o samounicestwieniu. Ciekawym jest w tym przypadku - i bardzo klasycznym, według reguł astrologicznych - sposób zejścia ze sceny świata. Rzadko to jest aż tak oczywiste, aczkolwiek nie bardzo pasuje do regułek samobójstwa.
Wydaje mi się zresztą, że ten horoskop jest dłubany, tzn. rektyfikowany, chociaż jeśli już to nieznacznie, poprawka raczej kosmetyczna.