Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 2019.04.12 we wszystkich miejscach

  1. cos romantycznego: kochankowie lub zachód słońca
    4 punkty
  2. Moj obraz jest caly czarny. Przedstawia nagich Kochankow w jeziorze @Mistiko @Luna zgadliscie tylko sie nie pobijcie porzadek musi byc
    3 punkty
  3. Halinka na maliny się do lasu wybrała lecz zbladzila i w rowie wylądowała. Jechał Karol na motorze...
    2 punkty
  4. Taki oto morał dzieci Wiele śmieci także świeci.... Miś Koralgol wielki pan...
    1 punkt
  5. Jestem w szoku jak wiele się zgadza
    1 punkt
  6. 108 lepiej nie można tego ująć
    1 punkt
  7. Lubczyk latem jem... a z truskawek robie dżem Misio miał niezłego kaca...
    1 punkt
  8. Pierś Telimeny, oczy Bonda... Lubczyk latem jem...
    1 punkt
  9. Był sobie Stef, którego każdej nocy prześladował w łóżku pech... Halinka na maliny się do lasu wybrała..
    1 punkt
  10. Syreno, ja przy tej runie mam takie własne doświadczenie: że zawsze są to trudne chwile, trudne sprawy, trudne wydarzenia. Na ile będą trudne i czy spowodują spustoszenie czy będzie to tylko nieznaczne uszkodzenie - pokażą runy towarzyszące Hagall. Ona po prostu ma taką energetykę; wylosowana jako runa dnia nie oznacza, jak wspomniałam, końca świata, ale może pokazać, że coś nie pójdzie po mojej myśli, że może coś spaść mi na łeb wbrew wszelkim oczekiwaniom, lecz też nie jest to sytuacja trwała ani ostateczna. A jeśli tak się stanie, to należy się zastanowić dlaczego... W układach wygląda to inaczej, tu zależy na jakiej Hagall pozycji się znajdzie i w jakim towarzystwie. Jeśli chodzi o stronę ezoteryczno - magiczną, to nigdy nie pracowałam z nią, po prostu nie mam zamiaru wywoływać kryzysu, bo akurat przy tej runie nie jest łatwo ją opanować i zresztą nie jestem gotowa na taką introspekcję. Tutaj kieruję się bardzo mądrą radą I.Warnecka: "Jeśli znasz siebie dogłębnie i wiesz, że problem, który chcesz rozwiązać, nie ma nic wspólnego z ukrytym wewnętrznie śladem powstałym w trakcie rozwoju duchowego, zastosuj Hagall, która ci pomoże w szczęśliwym rozwiązaniu twego problemu; w przeciwnym wypadku może dojść do wielkich i głębokich zmian, które niszcząc dotychczasowe struktury i oceny, wprowadzają nowe". - dodam, że jeśli człowiek nie jest gotowy na takie zmiany, to powinien dać sobie spokój z przywoływaniem energii Hagal, mimo tego, że jest to runa przeznaczona do pracy z żalem, smutkiem, w ogóle z uwolnieniem się od negatywnych emocji i niepożądanych wpływów i własną podświadomością.
    1 punkt
  11. syrenturat w skrzynce pływa - syrena leży półżywa
    1 punkt
  12. Magda drinki już podaje lecz zapomniała o szampanie. Komu w drogę.....
    1 punkt
  13. Tajne, podwodne destylarnie - ale będzie biba
    1 punkt
  14. Sęk w tym, że jestem zainteresowana runami w ujęciu tradycyjnym, a to nie ma wzięcia. Na topie są ezorunki, które z prawdziwymi znaczeniami run niewiele mają wspólnego a już na pewno nie w części ezoterycznej, bowiem runy nie mają odnośników tarotowych, żywiołowych, atrybutów itd. To jest jedynie współczesna koncepcja ezoteryków, którzy z run czynią jeszcze jeden system wróżebny, na siłę podciągając je do tego, do czego są przyzwyczajeni, nie potrafiąc pojąć, że runy są odrębnym systemem i doskonale potrafią obejść się bez tych atrybutów, mówiąc to co mają do powiedzenia w inny i ciekawszy sposób. Moim zdaniem jest to ograniczona wyobraźnia i ograniczenie procesem szufladkowania, jeśli ktoś musi wciskać runom znaczenia wzięte z innych systemów. Tym niemniej na tej stronie którą cytujesz są i te znaczenia bardziej zbliżone do tradycji, tyle że jest to wymieszane z ezoteryką współczesną, która naprawdę nie jest runami. Wybrałaś jednak jedną z dość sensownych stron opisujących runy i za to Ci chwała Część magiczna bywa tragedią, szczególnie jeśli chodzi o runy sporne jak np. Algiz, Iwaz, Hagall, Ken, gdyż dzięki niewiedzy na ich temat można sobie nie pomóc a wyrządzić krzywdę. Nikt też nie mówi o zapłacie za pomoc run, a to w tym wypadku jest szalenie ważne, gdyż łączy się z nordyckim egregorem i jest to część nierozłączna. I ja nie chciałabym tego mieszać. A poza tym wszystkim to szczerze mówiąc wkurza mnie "fatalizm" - nawet w tych ezorunach. Dlatego nie wytrzymałam i napisałam o Hagall, że to nie jest koniec świata. Bo przecież nie każdemu, kto wylosuje tą runę albo ujrzy ją w układzie zawali się świat, nie każdemu gradobicie spustoszy poletko, że już nie wspomnę o owej osławionej "transformacji" i "totalnej zmianie" po której osoba "powstaje jak feniks z popiołów". Na ogól jest na odwrót, gdyż do tego, by zrozumieć lekcję Hagall - o ile naprawdę przeżyje się ów sławetny wstrząs - i wyciągnąć z tego konstruktywne wnioski, zacząć życie od nowa czy choćby z powrotem stanąć równo na nogi, potrzeba naprawdę dużej samoświadomości, a to nie jest zaletą przeciętną. Z drugiej strony wkurzają mnie te słodko pierdzące ezoruny... no cud, miód i orzeszki, same pozytywy, nie ma run "złych", ze wszystkiego da się wyjść, a w ogóle wszystkie są ochronne... - nie, to nie jest mój świat. Dlatego też nie wychylam się ze swoim światem, bo wiem, że nie pasuje on do tego, co chce w runach widzieć światek ezoteryczny. Zresztą nie tylko w runach. I nie mam ambicji walki o słuszność swoich racji i poglądów, czasami mnie tylko jeszcze coś poniesie, jak przy tej runie Dodam jeszcze, że jak ja zaczynałam przygodę z runami, to oparta była ona na wykładach, potem były lektury i dzięki Bogu, że odbyło się w takiej kolejności, ponieważ rynek księgarski jest zawalony niezbyt wartościowymi książczynami, których 3/4 zawartości to bełkot i - nie ma co ukrywać - jedni przepisują od drugich. Tu już mówię o ezoterycznej części dotyczącej run, bo to wyszło od strony niemieckiej i głównie z tych źródeł korzystali polscy pionierzy niosący nam informacje o runach, a pierwszy (lekturowo) był bodajże L.E. Stefański. Jednocześnie rozwijała się ezoteryka runiczna w Rosji i stamtąd właśnie mamy Kolesowa i Zajczenkę na polskim rynku. Kolesowa moim zdaniem warto przeczytać i gros informacji u nas pochodzi właśnie z jego książki. Oczywiście spadkobiercy tradycji nordyckiej, czyli Norwegowie, Szwedzi, Islandczycy czy Anglicy mają większy dostęp do źródeł a zatem ich wiedza nie jest taka płytka jak "kontynentalna", ale mało kto z kontynentu sięga do tych źródeł, opierając się właśnie na Niemcach czy Rosjanach. Nie jest to niczym złym, jeśli zachowa się zdrowy rozsądek i ma choć jakie takie pojęcie o źródłowym znaczeniu run, gdyż wtedy wiemy, kto do czego dorobił swoją, często fantazyjną, teorię a w czym pozostał wierny runicznemu przekazowi
    1 punkt
  15. Komu, komu, bo idę do zakonu, tam żądzy szybko nie uwolnię z kokonu. Stefan miał cudowne życie...
    1 punkt
  16. Ziuta nóżek golić nie chciała.. podczas gdy porządnie ćpała Komu, komu, bo idę do....
    1 punkt
  17. Hagall nigdy nie była i nie będzie ogniem, tzn. chodzi o skojarzenie z żywiołem jako takim - bo to tutaj może być mylne, natomiast działanie "niszczycielskie" tej runy można przyrównać do skutków pożaru. Widzę, że forum futhark przepisało żywcem z książek różnego rodzaju wszystko co udało mu się znaleźć Generalnie jest o.k ale część ezoteryczna jest niedopracowana, szczególnie informacje z książki Kolesowa. Poza tym istotne jest przy Hagall to, że przeciętne wskazanie tej runy we wróżbie nie oznacza od razu zniszczenia (czegokolwiek) i "przełomowych zdarzeń", a na ogół są to zakłócenia (w pozytywnym układzie), one mogą być spore, ale niekoniecznie "transformujące". Po prostu będzie pod górę, przy czym kwerent nie ma wpływu na zdarzenia. Gorzej jest w układzie negatywnym - może być burza z gradobiciem, powodująca spore zniszczenia a nawet dezintegrację osobowości. I nie zawsze można się z tego podnieść; te legendy o "transformacji" dzięki zniszczeniu są bardzo na wyrost, przeciętny człowiek dotknięty nieszczęściem nie potrafi wyciągać z niego konstruktywnych wniosków, i na ogół wyklina swój los w żywe kamienie.
    1 punkt
  18. Czy lato czy zima, ten kolor się nie zmywa, powstaje z nadmiaru w okolicach baru
    1 punkt
  19. 100 jakoś nie przemawia do mnie do reszty. Niby fajnie, ale coś mi nie dźwięczy
    1 punkt
  20. 1. Dojrzała, to jest ta, która obecnie objawia się w naszych radościach i cierpieniach; bardzo jasny jej obraz może dać należycie opracowany horoskop astrologiczny. 2. Karma, która czeka jeszcze na uregulowanie w przyszłości. 3. Taka, która swym działaniem stwarzamy dziś i która też w przyszłości musi zostać wyrównana. Obecny nasz los, jest skutkiem naszych własnych czynów i myśli w poprzednich egzystencjach. Dziś zbieramy to, cośmy posiali w przeszłości. Mówi się często o złym lub dobrym losie. Jest to niewłaściwe. Los jest zawsze dobry, choć może być przyjemny lub nieprzyjemny. Bez wątpienia przyjemniej być pięknym, zdrowym i bogatym lecz przeciwieństwo tego wszystkiego jest przykre. Wszystko co nas spotyka, jest wynikiem przyczyn, które sami stworzyliśmy. Jest rzeczą wielkiej wagi dla naszego szczęścia i rozwoju zrozumieć to, że każde zdarzenie w naszym życiu, nawet najmniejsze zostało przez nas samych spowodowane w przeszłości. Wtedy nie będziemy szukali winy w naszym otoczeniu za chorobę, nędzę i własną głupotę, nie będziemy czynili odpowiedzialnymi naszych rodziców, szkoły, państwo lecz tylko nas samych. W każdej chwili stwarzamy nowe przyczyny na jednym z trzech planów naszej działalności. Prawo odpłaty rozciąga się na wszystkie płaszczyzny świata zjawisk: fizyczną, moralną i intelektualną. Na której człowiek przewinił na tej będzie ukarany. Drogi Karmy są dla wszystkich jednakowe. Kiedy w Twoim życiu wydarzy się coś nowego, przystań na chwilę i pomyśl? Czy to na pewno sprawka losu (woli Bożej, przeznaczenia, tego, że tak już po prostu jest, itd.)? A może zrobiłem coś, co spowodowało taki właśnie przebieg wydarzeń lub przedłużałem istniejącą sytuację, bądź sam doprowadziłem do tego, że sytuacja wydaje się być beznadziejna. Osiągnięcie takiego podejścia może z początku sprawić nam wiele kłopotu, gdyż mimo woli będziemy chcieli obwiniać o zaistniałą sytuację siebie lub kogoś innego lecz mimo to należy spróbować. Poniżej podaję kilka przykładów z codziennego życiu, a które pozwolą nam zobaczyć, jak łatwo zmienić karmę po prostu obserwując i przyjmując odpowiedzialność. 1. Kobieta, która "nie ma szczęścia" do mężczyzn. Zgodnie z definicją Karmy, "przyciąga" do siebie nieudane związki z mężczyznami, a także uczestniczy w nich i je kontynuuje. Możliwe przyczyny: być może ta kobieta uważa, że na nic lepszego nie zasługuje. Owe związki z mężczyznami pozwalają jej uniknąć koncentrowania się na innych sferach życia - takich jak twórczość czy praca. Możliwe uczestnictwo: Kobieta pozostaje w nieudanym związku, kontynuuje niezdrowe, niszczące relacje. Możliwa kontynuacja: Prawdopodobnie poddała się, uznając, że inaczej być nie może. Rezygnacja tworzy atmosferę sprzyjającą przedłużaniu się niekorzystnej sytuacji i zwiększa poczucie, że się w niej "tkwi". 2. Osoba, której stale "przytrafiają się" jakieś wypadki. Większość ludzi tego rodzaju sama i podświadomie pakuje się w niebezpieczne sytuacje. Obiektywny obserwator, taki jak np. psychoterapeuta łatwo może dostrzec i zwrócić na to uwagę zainteresowanej osoby. Lecz nawet jeśli nie popadacie nałogowo w tarapaty, możecie prześledzić karmiczną przyczynę tego, co Was spotkało, zadając sobie następujące pytania. Jaką korzyść (choćby nie wiem jak dziwnie to brzmiało) odniosłem z tego wypadku? Jakich negatywnych uczuć - gniewu, bezradności, bezbronności - doświadczyłem, zanim zdarzył się wypadek? Oto przypuszczalne karmiczne powody tego, co się stało. Uświadamiają sobie ich istnienie, będziecie mogli znacznie ograniczyć ilość przydarzających się Wam wypadków lub nawet całkowicie je wyeliminować. 3. Osoba, której "nikt nie rozumie". Jaką korzyść czerpie taka osoba z "bycia niezrozumianą"? Co robi, aby taką pozostać? Kim są ludzie, którymi się otacza? Czy mają oni własne karmiczne powody, by jej nie rozumieć? Albo: Mężczyzna nie potrafi nawiązać związku z żadną kobietą. Winą za ten stan rzeczy obarcza matkę i naprawdę w to wierzy, choć matka już od wielu lat nie uczestniczy czynnie w jego życiu, lub ktoś, kto nie potrafi utrzymać żadnej pracy i zawsze wini za to szefów. Oczywiście, łatwiej jest przypisać winę komuś innemu, innej osobie, systemowi, Kosmosowi, czemukolwiek - tylko nie sobie. Uwarunkowania, zwłaszcza te z dzieciństwa wywierają wielki wpływ na nasze motywacje i późniejsze wydarzenia, lecz zawsze w każdym momencie, możemy przerwać negatywny łańcuch przyczyn i skutków i przyjmując karmiczną odpowiedzialność za każdą chwilę naszego życia. Przyjmowanie odpowiedzialności to zupełnie prosta sprawa. Nie angażuje silnych emocji, nie wymaga żadnej pompy, odwagi ani nawet wysiłku. Stawianie sobie pewnych pytań powinno po prostu wejść nam w nawyk: "W jaki sposób przyczyniłem się do powstania tej sytuacji? I od czego mam zacząć, aby ją zmienić?". źródło: astromagia
    1 punkt
×
×
  • Utwórz nowe...