Magdalena Witkiewicz,to jedna z moich ulubionych autorek.
Jest to kobieta obdarzona niezwykłym talentem.
Jej teksty są lekkie i przyjemne.
Rzadko się zdarza,bym była rozczarowana tym,co wychodzi spod jej pióra.
Sięgając więc po jej najnowsza powieść JESZCZE SIĘ KIEDYŚ SPOTKAMY byłam pewna,że się nie zawiodę.
Tak też się stało.
Powieść,w której teraźniejszość miesza się z przeszłością. Tragiczna i dramatyczna przeszłością. Mowa tu bowiem o czasach wojennych.
Książka jest podzielona.
Część rozdziałów poświęcona jest Justynie. To bohaterka z teraźniejszości.
Justyna opowiada o swoich miłosnych perypetiach od momentu,gdy jej ukochany Michał wyjeżdża do Stanów,by zarobić na mieszkane,aż do czasu obecnego,gdy jej małżeństwo wisi na krawędzi.
Między czasie poznajemy przygody kilkorga przyjaciół:Adeli(to babka Justyny),Franciszka,Jana,Joachima i Racheli.
Życie ich nie oszczędzało. Wojna zmieniła ich na zawsze. Zmieniła ich, zmieniła ich losy... Pytanie tylko czy aby na pewno na gorsze?
Książka pani Magdy to słodko-gorzka opowieść o miłości.
Miłości niejednokrotnie tragicznej.
Ale jak to u Witkiewicz bywa,niemal wszystko kończy się dobrze. Choć może nie tak,jak pierwotnie by się zakładało ☺
Ponad to pokazuje,że czasem poprzez swoje zachowania,decyzje powielamy błędy przodków.
Z powieści "Jeszcze się kiedyś spotkamy" bije piękne przesłanie. A mianowicie,by nie czekać na szczęście, ale żyć i brać z tego życia garściami tak,by później nie żałować,że straciło się czas na bezowocne oczekiwanie.
"Teraz tak sobie myślę,że byłam bardzo nieszczęśliwa. I wciąż czekałam na szczęście. Czy szczęście przyszłości wtedy, gdy na nie czekałam? Nie. Przestałam czekać? Tak,teraz nie czekam. Jedynie na autobus, chociaż zwykle jeżdżę samochodem. Czasem czekam na dzieci z obiadem czy na nowy odcinek serialu. Ale nie czekam,aż ktoś coś zrobi. Sama jasno komunikuję,czego oczekuję. I często to dostaję. A jak nie dostaję? Nie mam o to żalu."
Zachęcam gorąco do przeczytania.
iwanek